tekst | interpretacja |
---|---|
Było morze, w morzu kołek, C F (bis – w kółko – pętla) |
To piosenka – wyliczanka lub przyśpiewka w rodzaju: Na zielonej łące, raz, dwa, trzy, Wyliczanki nie muszą mieć sensu. Są z reguły zabawami językowymi. Powstają na zasadzie wolnych skojarzeń, a najważniejsze są w nich rymy, rytmika i dowcip, a także łatwo wpadająca w ucho melodia. No właśnie – linia melodyczna została zapożyczona z piosenki „My rifle, my pony and me” powstałej do filmu „Rio Bravo” (1959 r. z Johnem Waynem i Deanem Martinem – to on ja śpiewał – zobacz film). „Było morze” ma tylko jedną zwrotkę a historia w niej opowiadana zapętla się. Dotyczy ona zająca, który siedział na środku morza na wierzchołku wystającego z niego kołka. Sytuacja jest więc absurdalna i nie trzeba jej traktować zbyt poważnie. |
Łysy ojciec, łysa matka, Łysy sąsiad i sąsiadka I ja także Łysy byłem I się z łysą ożeniłem, no i już. Łysy ksiądz nas błogosławił, Łysy organista grał. A po roku coś przybyło I to także łyse było tralala…albo Rudy ojciec, ruda matka, albo Moje nogi pachną cudnie |
Te zwrotki są nadbudową – dodatkiem. To znaczy spotyka się je, a mają sens „dydaktyczny”. Słowa o łysych i rudych dotyczą przestrogi przed nieplanowaną i nieprzemyślaną wakacyjną przygodą, z której może „coś” (raczej ktoś – dziecko) się urodzić. Z kolei w przypadku „zapachu nóg” to żart przestrzegający przed wąchaniem cudzych stóp – można nieźle się „zamroczyć” i nie wstać z podłogi. Należy więc myć nogi i prać skarpetki, bo inni w naszym towarzystwie mogą czuć się niekomfortowo. Współcześnie należy też pamiętać o antyperspirantach, paście do zębów i wacikach do uszu, słowem trzeba dbać o higienę własną. Jej brak może skutecznie odstraszać potencjalnych przyjaciół i znajomych.
Nowe strofy do tej melodii jako ciąg dalszy zapewne wciąż powstają. |
Na tej piosence – wyliczance uczą się grać na gitarze całe pokolenia polskiej młodzieży. Najtrudniej zagrać akord F – po prostu palce i lewa dłoń „odpadają”…
morze to ludzkie chęci, kołek to możliwości, wierzchołek to ambicje i zając to szczęście, które ucieka. tylko śpiewając można po nie sięgać 😉
Wers „a po roku coś przybyło…”, ksiądz i organista doszczętnie obalają tezę o nieplanowanej przygodzie i jej skutkach 🙂
Już prędzej aromatyczne stopy i brak higieny przed taką przygodą mogą ustrzec :)))
Miłego dnia 🙂