Analiza i interpretacja wiersza Tadeusza Micińskiego „Strach”. Poznaj informacje o epoce modernizmu i biografię poety w Wikipedii.
tekst | interpretacja |
---|---|
W mroku się idzie tam – kiedy wyje wiatr. Zwiotszała kuźnia wśród rozstajnych dróg. Za dnia nie ujrzysz jej – hej – hej – wyje wiatr. Noc mroźna – wiatr wyrywa pnie, sosny do ziemi gnie. Za cmentarzem bije młot – głuchy grzmot. Kuj żelazo, kuj żelazo – okute serce nie pęka. Skradam się – pod chaszczom zwalonych drzew – przez rozerwane nawałnicą skiby – do samej ściany, gdzie połyska żar. Dziura jest w dylach: widzę – niski człowieczek – [chwilami wyrasta nad chmury] z oczyma jak dwa lochy bez dna – w wyschłych piszczelach rąk dźwiga młot – i podnosi z wolna – jak nakręcona figura woskowa – zaś opuszcza nagle z potęgą – w straszne zębate kowadło, na którym się wzdryga rozkrwawiona hostia. Ona oddycha, jak serce – ona się przyczaja w sobie – i kurczy – w blasku rozbryzganych płomieni twarz bledsza od lilij wschodniego księcia. Oczy gasną cicho, jak księżyc na morzu, tuląc się w wiekuisty bezmiar czarnych szafirów. Ziemia się rozwarła i jęło zapadać oberwisko meteorów w ziejącą wśród głazów szczelinę. A straszny ślepiec odepchnął kupę żużli nogą i przez bór pędzi – i znowu powraca – sosny szumiące ugina jak rżysko. Moje oczy stały się podobne do dwojga zamarzłych okien. On nie widzi – nie ogląda się – lecz czegoś szuka niewidomy – i wygrzebuje coś skrytego w ziemi – wtem wicher uderzył żelaznym skrzydłem i runął – zawalił się dach. |
Wiersz rozpoczyna obraz ponurego krajobrazu i ciemności, wyjącego wiatru. Daleko gdzieś widać jakąś starą kuźnię i rozstaje dróg – skrzyżowanie w polu. Dziwne, bo w dzień owej kuźni nie widać, tylko jak w piosence refren, tak hula wiatr rytmicznie po świecie. W mroźne noce tak mocno wieje, że aż wyrywa pnie i zgina konary sosen do ziemi.
Dalej czytamy, iż za cmentarzem słychać młot pracujący, wydaje się, że to odgłosy z opisanej wcześniej kuźni. Podmiot wyraża jakiś rozkaz, nakazuje kucie, ale po myślniku refleksja, że nie chodzi tutaj o żelazo, ale jest to metafora ludzkich serc. Pękają wówczas, gdy spotka je jakaś przykrość, lecz można/należy je okuć, wtedy nie pękną, staną się bardziej wytrzymałe. Podmiot skrada się poprzez zwalone drzewa i skiby – przeoraną ziemię. Dociera aż do ściany, za którą widać żar pieca kowalskiego. Pomiędzy deskami (dyle), w dziurze widzi niskiego człowieka. Chwilami wyrasta on ponad chmury – opary pojawiające się podczas zanurzania rozgrzanego metalu w wodzie, hartowania. Człowiek ten o przepastnych jak lochy – porównanie – podnosi wielki młot i niczym woskowa figura opuszcza ów młot na stal i z wielką potęgą. Uderza w wielkie kowadło, na którym widać „wzdrygającą się hostię” – personifikacja. Jest ona symbolem cierpienia Chrystusa za grzechy ludzi. Kowal wykuwa ją i w blasku światła oraz padającego cienia ona wydaje się, jakby zmieniała swoje kształty i poruszała się. Pojawia się też twarz wykuwana, która jest blada jak księżyc, może stal w tym miejscu jest najbardziej rozgrzana, aż do bieli? Oczy wykuwanej postaci są zamknięte, przypominają szafiry (kamień o kolorze niebieskim), ale w wierszu czarne. Otwiera/zapada się ziemia i widać jakieś meteory, a także głazy i szczelinę. Z kolei pojawia się straszny ślepiec, być może wcześniej opisywany wiatr, rozpycha żużel i łamie sosny, traktując je jak źdźbła trawy. Oczy podmiotu lirycznego, który się ujawnia poprzez zastosowanie zaimka osobowego „moje” porównuje do zamarzniętych okien. Nagle widzi znów tego samego ślepca, który grzebie coś w ziemi a potem zawala dach kuźni. |
– – – – – – – – – – – – – – – – Idę śpiąc – nogi mam, jak ciężkie czarne trumny. Słyszę dźwięk trąbki i skowyt ogarów – siadłem w rowie – głowa mi opadła: idę już tak od wieków – przeklęty – bez winy. I obudził mnie mróz: szumi las – gdzie iść? droga tu – droga tam – Wlecze się za mną brzydka ropucha. Szatany z piskiem, jak szczury, osuwają się po drzewach – zmyliłem szlak – wróciłem w miejsce, gdzie kuźnia. Popiół zimny – kładę się na kupie żużli, sen okrąża mnie, jak ryś – nie wchodząc do wnętrza zmartwiałej, nieruchomej ciszy. |
Podmiot idzie jakby śpiąc, a nogi przypominają mu czarne trumny. Słyszy trąbki i ujadanie psów myśliwskich. Po chwili budzi się i siedzi w rowie, opada mu głowa, ale idzie. Robi to tak od wieków bez żadnej winy – to znaczy, że drogę swoją traktuje jak jakąś karę za coś, czego nie popełnił. Nie chce tak iść. Wleką się za nim ropucha i diabły – waha się, jaką drogą ma iść, co wybrać w życiu.
On chce ich zmylić, ale idą gdzieś z boku i pilnują go. Dociera do kuźni i kładzie się na kupie żużli. Zmartwiała cisza to być może metafora jego wewnętrznego spokoju. Dopada go sen, otacza z każdej strony, ale nie usypia, jeszcze. |
dźwiga młot –
i podnosi z wolna –
jak nakręcona figura woskowa –
Edukacja domowa
Interpretacja
Dzięki poezji uczymy się nazywać świat, wzbogacając słownictwo i wrażliwość. Wyobraź sobie, że jesteś autorem tego wiersza i chcesz wyjaśnić kilka ważnych spraw. To będzie Twoje osobiste odczytanie ukrytych w tekście sensów.
- Używając pięciu zdań pojedynczych (z orzeczeniem czasownikowym) lub więcej, wyjaśnij: jaką ważną wiedzą chcesz się podzielić?
- Nazwij przedstawione doświadczenia, emocje i oceń czy mają pozytywny wpływ na człowieka?
- Które ze zdań, wersów (możesz zacytować) uważasz za najważniejsze i dlaczego?
- Napisz zdanie będące głównym przesłaniem całego wiersza. Przekształć je na slogan czy życiową maksymę, którą chętnie zapiszesz w swoim pamiętniku.
- Oceń, czy wiersz może się podobać? Uzasadnij stanowisko.
- Zobrazuj graficznie główną myśl za pomocą pracy plastycznej lub multimedialnej.
Budowa i gramatyka
Do czasów pojawienia się wiersza wolnego, utwory liryczne miały budowę regularną, rytmikę i rymy jak współczesne piosenki pop, rap, reggae i in. Nic w tym dziwnego, poezja pochodzi od pieśni i śpiewania.
- Określ gatunek liryki i wiersza.
- Zbadaj nastrój kolejnych części i całego dzieła.
- Wypisz pierwszy, trzeci, piąty wyraz z wiersza i określ, jakie to części mowy?
- Wypisz z wiersza pięć kolejnych orzeczeń czasownikowych i/lub złożonych. Z każdym ułóż po jednym zdaniu.
Koszmary nocne, gdy śmierć wyłania się z mroku
Do przemyślenia
Wiersz został napisany w formie ciągłej bez podziału na strofy. Poeta podzielił go na dwie części oddzielone od siebie przerywaną kreską. W pierwszej części widzimy obraz rozstajnych dróg, alegorię ludzkiego życia, a także kuźnię – modernistyczny symbol prawdy, że człowiek może w życiu zrobić wszystko, bo swój los ma we własnych rękach.
Tu jednak tak nie jest, bowiem w kuźni jest kowal, mały człowieczek, którego małość może symbolizować możliwości człowieka, ale też może on być zupełnie kimś innym, na przykład losem, Bogiem lub diabłem?
W części drugiej ujawnia się podmiot liryczny i widzimy go śpiącego podczas wędrówki. Tutaj znowu sen może oznaczać fakt, iż człowiek nie do końca ma wpływ na swoje życie lub to ono przypomina niekontrolowany sen. Z kolei idący człowiek może może sygnalizować ludzkie dążenie za wszelką cenę do rozwoju i poszukiwania szczęścia.
Wariant I: wiersz „Strach” to obraz impresjonistyczny, alegoria świata jako kuźni, w której wykuwa się ludzkie losy – motyw znany też w poezji L. Staffa – „Kowal”. Gdyby należało namalować wg wiersza obraz, powstałby na pierwszym planie cmentarz, a za nim kuźnia na drugim planie. Należałoby też namalować niewielkiego człowieka, może karła, nie dość dobrze widocznego spoza rozchodzącej się pary i dymu warsztatu. Dodajmy jeszcze szalejący wiatr, uginający drzewa i przewalający dach kuźni. Być może widoczny będzie też cień leżącego gdzieś w kuźni człowieka, który wszedł tam, ponieważ boi się wiatru i mrozu. Boi się też zasnąć, woli żyć.
Wariant II: „Strach” to alegoria ludzkich obaw przed nieuniknionym końcem świata (por. „Dies irae”), który gdzieś tam się na człowieka czai. Omijany w wędrówce życiowej cmentarz jest docelowym miejscem każdego z nas, tam spoczniemy. Symboliczny opis wykuwania hostii może oznaczać ludzkie życie, każde jest obarczone pokutą i grzechem, w efekcie strachem przed końcem i śmiercią. Jakby wicher zagania duszę do kuźni, gdzie przejdzie ona proces wykuwania, cierpienia i to oznacza, iż nadchodzi dla kogoś koniec świata. Jeszcze jednak nie umiera, dopada ją sen, otacza z każdej strony, ale jeszcze żyje. Są to jej ostatnie chwile.
Wariant III: „Strach” to opis walki dwóch światów, dobra i zła. Dobro jest zakuwane w kuźni przez małego człowieka, a wicher i ślepiec służą złu. Pragną rozgonić dusze po całym świecie, zagnać je gdzieś daleko i zawładnąć nimi, lecz ukazany w wierszu człowiek, dobiega za cmentarz do kuźni, aby tam odpocząć i czekać cierpliwie na „okucie serca”. Tymczasem wicher dmie i pragnie dostać się do środka kuźni, zniszczyć ją, aby dosięgnąć człowieka. Tego zła właśnie się boi.
Życiowe inspiracje
Poeta opowiada majaki senne, najwyraźniej najadł się za dużo przed snem i miał trudną noc. Śniły mu się koszmary, wręcz horror. Być może właśnie wówczas, podczas snu czuł największy swój strach w życiu, przeżył go niemalże każdą komórką organizmu.
Mówiąc bez żartów: zadaj sobie pytanie, czego się najbardziej boisz w życiu (poza dentystą)? Jak słowami wyrazić strach?
Największy ze wszystkich koszmarów śni się wówczas, kiedy budzisz się w nocy i nie wiesz, co się śniło, wiesz tylko, że bardzo się bałeś/bałaś i to bolało, nie wiesz gdzie i co, gdzieś w środku… głowy, duszy – trudno to sprecyzować. Po prostu koszmar.