Analiza i interpretacja wiersza Marii Konopnickiej „Stefek Burczymucha”. Poznaj informacje o epoce pozytywizmu i bibliografię poetki w Wikipedii.
tekst | interpretacja |
---|---|
O większego trudno zucha, Jak był Stefek Burczymucha, – Ja nikogo się nie boję! Choćby niedźwiedź… to dostoję! Wilki?… Ja ich całą zgraję Pozabijam i pokraję! Te hieny, te lamparty To są dla mnie czyste żarty! A pantery i tygrysy Na sztyk wezmę u swej spisy! Lew!… Cóż lew jest?! – Kociak duży! Naczytałem się podróży! I znam tego jegomości, Co zły tylko, kiedy pości. Szakal, wilk,?… Straszna nowina! To jest tylko większa psina!… (Brysia mijam zaś z daleka, Bo nie lubię, gdy kto szczeka! Komu zechcę, to dam radę! Zaraz za ocean jadę I nie będę Stefkiem chyba, Jak nie chwycę wieloryba! I tak przez dzień boży cały Zuch nasz trąbi swe pochwały, Aż raz usnął gdzieś na sianie… Wtem się budzi niespodzianie. Patrzy, aż tu jakieś zwierzę Do śniadania mu się bierze. Jak nie zerwie się na nogi, Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi! Pędzi jakby chart ze smyczy… – Tygrys, tato! Tygrys! – krzyczy. – Ach, lew może!… Miał kopyta Straszne! Trzy czy cztery nogi, Paszczę taką! Przy tym rogi… Idzie ojciec, służba cała, Patrzą… a tu myszka mała Polna myszka siedzi sobie I ząbkami serek skrobie!… |
Bohaterem wiersza jest kilkuletni chłopczyk o wymownym nazwisku Burczymucha. Wymownym, ponieważ wyraz „burczymucha” oznacza zrzędę, kogoś gderliwego czy narzekającego na wszystko bez uzasadnienia. Nadanie takiego nazwiska nie mogło być zatem przypadkowe. Najwyraźniej jest to dziecko właśnie o tego typu cechach charakteru.
Z treści wynik, iż Stefek równie dobrze mógłby mieć na nazwisko Chwalipięta. Mówi, iż jest bardzo odważny i nikogo się nie boi, nawet niedźwiedzia. Byłby w stanie poradzić sobie z całym stadem wilków, hien i lampartów. Także z panterami i tygrysami dałby sobie radę. Lew to dla chłopca zwykły kociak. Wziąłby wszystkie te zwierzęta na swoją „spisę” – odmiana dzidy, broni używanej przez żołnierzy. Pewnie ma kawałek długiego kija i bawi się w rycerza. Gdyby musiał, pozabijałby wszystkie, aby one nie zrobiły krzywdy jemu. W nawiasie czytamy o Brysiu, to jest pies realny, którego Stefek mija z daleka. Chwali się, iż nie boi się go, choć może ktoś go o to podejrzewa, po prostu nie lubi szczekania. „Komu zechcę, to dam radę!” – to zdanie podsumowujące poprzednie przechwałki chłopca, ale nie kończące je. Słyszymy jeszcze inne, a dotyczą zapewnienia, iż bohater wyruszy na morze i z pewnością schwyta wieloryba. Obserwatorem i komentatorem, a także świadkiem zachowania chłopca jest podmiot liryczny. Informuje on, iż przechwalanie się to ulubione zajęcie malucha. Wszyscy słuchacze z pewnością uwierzyliby Stefkowi w jego odwagę, gdyby nie inne wydarzenie wspominane przez podmiot. Pewnego dnia chłopiec zasnął gdzieś na sianie, a gdy się obudził, bardzo się przestraszył do tego stopnia, iż narobił hałasu i pędem pobiegł do taty. Mówił rodzicom, że zobaczył tygrysa albo lwa i ów dziki zwierz zjadł mu śniadanie. Słowa i przerażenie Stefka tata potraktował całkiem serio i poszedł ze służbą zobaczyć to monstrum. Okazało się jednak, iż na sianie zobaczyli małą polną myszkę. Siedząc, jadła żółty ser z kanapki Burczymuchy. To oczywiście przekreśla wcześniej deklarowaną odwagę chłopca. Stefek Burczymucha okazuje się bardzo podobny do „Zosi Samosi” z wiersza Juliana Tuwima. Przechwala się, jaki to jest odważny. Wymienia groźne stworzenia, których się nie boi i jest gotów na podbój świata. Następnie okazuje się, że przestraszył się polnej myszy. Czyli tak naprawdę nie jest odważny? Jest, owszem, ale nie w takim znaczeniu, w jakim rozumie odwagę świat ludzi dorosłych. Może i dla dorosłych Stefek nie jest synonimem odwagi, ale i tak budzi w nas sympatię. Dlaczego? Bo jest po prostu sobą. |
Szakal, wilk,?… Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!…
Edukacja domowa
Interpretacja
Dzięki poezji uczymy się nazywać świat, wzbogacając słownictwo i wrażliwość. Wyobraź sobie, że jesteś autorem tego wiersza i chcesz wyjaśnić kilka ważnych spraw. To będzie Twoje osobiste odczytanie ukrytych w tekście sensów.
- Używając pięciu zdań pojedynczych (z orzeczeniem czasownikowym) lub więcej, wyjaśnij: jaką ważną wiedzą chcesz się podzielić?
- Nazwij przedstawione doświadczenia, emocje i oceń czy mają pozytywny wpływ na człowieka?
- Które ze zdań, wersów (możesz zacytować) uważasz za najważniejsze i dlaczego?
- Napisz zdanie będące głównym przesłaniem całego wiersza. Przekształć je na slogan czy życiową maksymę, którą chętnie zapiszesz w swoim pamiętniku.
- Oceń, czy wiersz może się podobać? Uzasadnij stanowisko.
- Zobrazuj graficznie główną myśl za pomocą pracy plastycznej lub multimedialnej.
Budowa i gramatyka
Do czasów pojawienia się wiersza wolnego, utwory liryczne miały budowę regularną, rytmikę i rymy jak współczesne piosenki pop, rap, reggae i in. Nic w tym dziwnego, poezja pochodzi od pieśni i śpiewania.
- Określ gatunek liryki i wiersza.
- Zbadaj nastrój kolejnych części i całego dzieła.
- Wypisz pierwszy, trzeci, piąty wyraz z wiersza i określ, jakie to części mowy?
- Wypisz z wiersza pięć kolejnych orzeczeń czasownikowych i/lub złożonych. Z każdym ułóż po jednym zdaniu.
Budowa wiersza
Wiersz został napisany bez podziału na strofy (wiersz ciągły, stychiczna). Poetka użyła ośmiozgłoskowca z rymami żeńskimi sąsiednimi w 43 wersach.
Życiowe inspiracje
„Przeźrocza” to wyraz zapomniany, niemal archaizm, ale nie dla pamiętających lata 70-90. Widzimy je na zdjęciu po lewej stronie. Były to fotografie na kliszy, którą wkładało się do specjalnego rzutnika – pierwsza wersja rzutnika multimedialnego – aby oglądać bajki. Trzymało się ów nagrzewający się od żarówki aparat na kolanach, na łóżku czy stoliku, zasuwało zasłony lub czekało się na długie wieczory i wtedy… Rodzice gasili światło, rzucali strumień światła i obraz z przeźrocza na ścianę lub sufit, aby następnie czytać dzieciom bajki.
To było wspaniałe uczucie w roztaczającej się wokół atmosferze przyjaźni i zaufania, a także tajemniczość, bo oto na ścianie w pokoju dziecka pojawiali się jego ulubieni bohaterowie w rozdzielczości… kinowej! Rewelacja! W taki sposób wiele dzieciaków, waszych współczesnych rodziców i dziadków, uczyło się magii kina, które wydzielano im głównie w szkołach dysponujących aparatami do wyświetlania ruchomych filmów. Dodatkową atrakcją był… kolor bajek, bo nawet ówczesna telewizja pokazywała wszystko czarno białe.
Bajki na przeźroczach miały jeszcze jedną ważną dzisiaj zaletę, a właściwie dwie: dzieci uczyły się czytać i zapamiętywać teksty, bo one „nie odlatywały” gdzieś jak w telewizorze. Każdemu obrazkowi towarzyszył fragment bajki. Rodzic albo starsze rodzeństwo czytało powoli i wtedy przesuwało – przewijało na rolkach film – do następnego obrazka. Przydałoby się teraz dzieciom takie urządzenie, rodzinom też nie zawadziłoby.
Stefek to dla wielu dzieci superbohater z bajek oglądany na ścianie, suficie, podłodze, firance, zasłonach… Spiderman się chowa!
Przeczytaj przeźrocza – zrozumiesz…
Przeźrocza i wspólne czytanie dzieciom, które jeszcze nie znają filmów, nie są uzależnione od kina czy smartfonów, to wspaniała szkoła rozwoju więzi rodzinnych. A także wyobraźni.
Super, dzięki za analizę…