Analiza i interpretacja wiersza Wisławy Szymborskiej „Dwie małpy Bruegla”. Poznaj informacje o epoce współczesnej i biografię poetki w Wikipedii.
tekst | interpretacja |
---|---|
Tak wygląda mój wielki maturalny sen: siedzą w oknie dwie małpy przykute łańcuchem, za oknem fruwa niebo i kąpie się morze. | Wielki maturalny sen podmiotu lirycznego: w oknie dwie małpy przykute łańcuchem. Za oknem trwa normalne życie, latają ptaki/fruwa niebo i szumi morze/kąpie się.
Dalej widzimy osobę, podmiot liryczny, zdającą jakiś egzamin z „historii ludzi”. Nie idzie jej najlepiej. W trzeciej strofie pierwsza małpa ironicznie słucha, a druga udaje drzemkę. Gdy zdająca nie wie, co ma powiedzieć, jąka się, zapomina, druga małpa podpowiada jej brząkaniem łańcucha. |
Zdaję z historii ludzi. Jąkam się i brnę. | |
Małpa wpatrzona we mnie, ironicznie słucha, druga niby to drzemie – a kiedy po pytaniu nastaje milczenie, podpowiada mi cichym brząkaniem łańcucha. |
Za oknem trwa normalne życie, a przede mną egzamin
I jeszcze
Wiersz może być wieloznaczny, np. z uwzględnieniem poniższych możliwych kluczy interpretacyjnych.
- Egzaminowana z historii ludzi maturzystka patrzy na obraz Bruegla z dwiema małpami. Nie jest najlepszą uczennicą, gubi się w odpowiedzi i czasami nie wie, co ma powiedzieć. Wówczas spogląda na jedną z małp, która brząkaniem łańcucha podpowiada jej, że… no właśnie. Łańcuch jest symbolem więzienia, a zatem może to być aluzja do zniewolenia człowieka przez człowieka lub system. Metaforycznie można powiedzieć: historia ludzkości to historia zniewolenia (kolejne totalitaryzmy).
- Wiersz jest podobny w wymowie do dzieła K. K. Baczyńskiego „Historia”, w którym historia ludzkości to pasmo wojen i ofiar.
- Małpy przyglądające się z obrazu zdającej maturzystce mogą sugerować, że istnieją niewidzialne łańcuchy, które wiążą ludzi poprzez różne nakazy – matura jest jednym z nich.
- Małpy Bruegla symbolizują zniewolenie świata zwierząt przez ludzi. Łańcuch symbolizuje odwieczną ludzką żądzę dominacji nad światem, podporządkowania go sobie. Kryje się za tym cierpienie zwierząt.
- Małpy na obrazie siedzą tyłem do okna, przodem do ludzi. Podobnie w ścianę i na cienie na ścianie patrzą ludzie w jaskini Platona. Oznacza to, iż prawdziwe życie toczy się gdzieś daleko, poza nami, a to, na co patrzymy, może być zaledwie cieniem wielkiego świata, złudzeniem.
Życiowe inspiracje
Zanim profesor wyjaśnił na lekcji polskiego w szkole średniej: „co poetka chciała powiedzieć” w „Dwóch małpach Bruegla” miałem swoją interpretację tego dzieła. Byłem przekonany, że to wiersz o zdawaniu matury. Oto maturzystce (np. Szymborskiej) przyśniła się komisja egzaminacyjna a małpy to… egzaminatorki (dziewczyny często mówią na siebie per „MAŁPO”). W dodatku jedna przysypia a ta słuchająca patrzy ironicznie, bo przecież tylko ona zna prawdę i umie na pięć. Może już oceniła uczennicę, np. po wyglądzie? Łańcuch to oczywiście symbol zależności obecnych na sali od zdań drugiej osoby.
Jednej może się podobać wypowiedź zdającej maturzystki, drugiej nie a nawet samej zdającej może się coś nie podobać lub podobać. Czyli wiersz o życiu, bo zawsze jesteśmy oceniani i czasami chciałoby się po prostu uciec jak najdalej stąd… Od oczu innych, od słów krytyki i tego przytłaczającego, wciskającego w fotel przykazania: „Masz być najlepsza/najlepszy” – „Masz się starać, bo to ostatnia szansa w życiu”. No, cóż, szkoła narzuca nam presję, wkręca w wyścig szczurów a tak naprawdę „ugniata jak plastelinę”. I po co tak bawi się w wyrocznię, przecież życie jest proste? Trzeba pracować na swoje utrzymanie, założyć rodzinę i pracować na nią przez dziesiątki lat aż do śmierci. Czy to jest jakaś wielka filozofia?
W sumie często na lekcjach siedzieliśmy „spowici łańcuchami” – dyscypliny, a to zupełnej pustki w głowach lub cenzury intelektualnej. Większość bała się odezwać, bo nie było pewności, że trafi się w sedno i można wyjść na głupka – a to wstyd. Dlatego większość bez doświadczenia i przemyśleń głębszych milcząco przetrwała szkołę średnią.
Na studiach z kolei należało poza wierszem przeczytać stosy analiz i różnych interpretacji „autorytetów naukowych”, w których wierzyli wykładowcy akademiccy – „na nich się wychowali”. Zatem tak czy inaczej nie było ważne, co czuję ja – odbiorca poezji – z tym, że w szkole średniej przynajmniej pan/pani pytała, co o tym sądzę? Na studiach pytano wyłącznie o to, co ten lub inny krytyk, analityk szumnie nazywany „badaczem literatury” lub „historykiem literatury” „nagryzmolił” w opasłych tomiskach swoich rozpraw. Oczywiście, jak się domyślam, płacono mu za ilość słów i kartek, więc im więcej pisał, tym więcej zarabiał i tym większym „znawcą” bywał ogłaszany. Na szczycie wszystkich analityków, badaczy i historyków znajdują się „odkrywcy”. Ten odkrył Baczyńskiego, tamten Herberta a ów Miłosza. Nie, no szacunek, ale… Do czytania poezji wystarczy umiejętność czytania, nic więcej.
Nie wystarczyło czytanie poezji, pragnienie zrozumienia jej tu i teraz. Kto nie czytał wielkich tomów „mądrzejszych analiz” niż same wiersze i wszyscy poeci razem wzięci, ten się nie miał prawa odezwać. Tak jest do teraz. Nawet CKE zmusza ocenianie matur poprzez pryzmat sprzeczności lub niesprzeczności z intencją twórcy. Czyli należy rozszyfrować intencje twórcy? Czyli analiza wiersza to śledztwo w sprawie wyznania podmiotu lirycznego a nie moje własne odczucia i przemyślenia?
I pomyśleć, że świat dorosłych zachwyca się spontanicznością dzieci i ich zdolnościami logicznego myślenia. Dorosłym to nie przystoi, dorośli mogą co najwyżej rozważać unisono różnice między stanowiskami „wielkich autorytetów”… Łańcuchy? Dokładnie. Wracając do małp Szymborskiej, to jestem jedną z nich, siedząc w komisjach maturalnych, ale nie tylko. Oceniając poczynania uczniów czy swoje własne, pisząc jedną czy drugą analizę też jestem małpą… udającą człowieka, zdającą egzamin.