Analiza i interpretacja wiersza, satyry Ignacego Krasickiego „Do króla”. Poznaj informacje o epoce oświecenia i biografię poety w Wikipedii.
tekst | interpretacja |
---|---|
Im wyżej, tym widoczniej. Chwale lub naganie Podpadają królowie, najjaśniejszy panie! Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka: Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka. Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne. Pozwolisz, mości królu, że od ciebie zacznę. |
Rozpoczyna się inwokacją do króla. Poeta konstatuje, że wszyscy podlegają ocenie, szczególnie rządzący. Z kolei mówi o satyrze jako narzędziu mówienia prawdy. Prosi króla, aby nie miał mu za złe pisania o nim, bo przecież nie chodzi o urząd, ale o człowieka. Każdy ma wady i warto o nich mówić, a zacząć trzeba od wad królewskich. |
Jesteś królem, a czemu nie królewskim synem? To niedobrze; krew pańska jest zaszczyt przed gminem. Kto się w zamku urodził, niech ten w zamku siedzi; Z tegoć powodu nasi szczęśliwi sąsiedzi. Bo natura na rządczych pokoleniach zna się, Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie. Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy; Mądrzy, rządni, wspaniali, mocarze, junacy – Wszystko im łatwo idzie, a chociażby który Odstrychnął się na moment od swojej natury, Znowu się do niej wróci, a dobrym koniecznie Być musi i szacownym. w potomności wiecznie. Bo od czegoż poeci? Skarb królestwa drogi, Rodzaj możny w aplauzy, w słowa nieubogi, Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było, A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło, I w to oni potrafią, stąd też jak na smyczy Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy, A choć który fałsz postrzegł, kompana nie zdradził; Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził. |
Poniatowski jest królem, ale nie jest synem królewskim. Z historii wiemy, iż pochodził z wolnej elekcji, czyli wyboru szlachty. Szlachta/Krasicki zarzuca mu brak korzeni królewskich, bo jako następca tronu miałby większy szacunek wśród gminu/ludu. Tak jest u sąsiadów Polski, w innych krajach. Ironicznie poeta mówi, jakoby rządzący oddychali innym powietrzem i jedli inne potrawy niż pozostali ludzie, co jest nieprawdą. Podobnie ironicznie mówi o tym, że potomkowie królewscy nie muszą się uczyć, bo wiedza, siła, moc dziedziczą po przodkach – ironia. Ze wszystkim sobie radzą i najlepsze cechy przodków przepływają na potomków. Oni nie mają wad – kłamstwo. A jeśli je mają, to zatrudniają poetów, którzy potrafią znaleźć zalety i zatuszować wady, aby nikt o nich się nigdy nie dowiedział. Chodzą „na smyczy” – porównanie z psami – wszyscy ci, którym jest dobrze na dworze i opływają w dostatki, ci klaszczą i chwalą pana. Mimo że czasem widzą swoje wady, to jednak są kompanami i nie zdradzają się wzajemnie. |
Tyś królem, czemu nie ja? Mówiąc między nami, Ja się nie będę chwalił, ale przymiotami Niezłymi się zaszczycam. Jestem Polak rodem, A do tego i szlachcic, a choćbym i miodem Szynkował, tak jak niegdyś ów bartnik w Kruszwicy Czemuż bym nie mógł osieść na twojej stolicy? Jesteś królem – a byłeś przedtem mości panem; To grzech nieodpuszczony. Każdy, który stanem Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi, Nim powie „najjaśniejszy”, pierwej się zakrztusi; I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce: Usty cię czci, a sercem szanować cię nie chce. I ma słuszne przyczyny. Wszak w Lacedemonie Zawżdy siedział Tesalczyk na Likurga tronie, Greki archontów swoich od Rzymianów brali, Rzymianie dyktatorów od Greków przyzwali; Zgoła, byle był nie swój, choćby i pobłądził, Zawżdy to lepiej było. kiedy cudzy rządził. Czyń, co możesz i dziełmi sąsiadów zadziwiaj, Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj – Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny, Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny. Skąd powstał na Michała ów spisek zdradziecki? Stąd tylko, że król Michał zwał się Wiszniowiecki. Do Jana, że Sobieski, naród nie przywyka, Król Stanisław dług płaci za pana stolnika. Czujesz to – i ja czuję; więc się już nie troszczę, Pozwalam ci być królem, tronu nie zazdroszczę. Źle to więc, żeś jest Polak, źle, żeś nie przychodzień; To gorsza (luboć, prawda, poprawiasz się co dzień) – Przecież muszę wymówić, wybacz, że nie pieszczę – |
W tej części widzimy, jak bardzo szlachtę „boli”, że król nie pochodzi z rodziny królewskiej. Dlaczego Poniatowski jest królem a nie on/Krasicki/szlachcic? Twierdzi, że ma wiele zalet, którymi może się pochwalić, na przykład jest Polakiem i szlachcicem. Nawet gdyby zajmował się handlem jak bartnik z Kruszwicy, to i tak ma prawo zasiąść na tronie. Poniatowski zanim został królem, też był zwykłym „mości panem” – czyli szlachcicem, a to grzech. Każdy kto stanie teraz przed królem, zakrztusi się przed wypowiedzeniem określenia: „najjaśniejszy”.
Znowu ironicznie poeta wspomina rządy królewskie w Grecji, Rzymianie osadzali na stanowiskach Greków, bowiem to należało do dobrego tonu, mimo że ci nie nadawali się na stanowiska. Zawsze lepiej jest gdy rządzi obcy – ironia. Chociaż król bardzo się stara, dział bardzo dobrze dla kraju, zachwyca sąsiadów i jest godny tronu, to i tak nie cieszy się szacunkiem wśród swoich, bowiem jest Polakiem. Żaden chrzest – żaden dobry uczynek nie zmaże tego faktu. Z tego samego powodu dokonano zamachu na króla Michała Wiśniowieckiego, bo nie był obcokrajowcem, podobnie też naród/szlachta nie chciała na króla Sobieskiego i nie chce Poniatowskiego. |
Powiem więc bez ogródki: oto młodyś jeszcze. Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści; Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści, Bez siwizny, bez zmarszczków; zakał to nie lada. Wszak siwizna zwyczajnie talenta posiada, Wszak w zmarszczkach rozum mieszka, a gdzie broda siwa, Tam wszelka doskonałość zwyczajnie przebywa. Nie byłeś, prawda, winien temu, żeś niestary; Młodość, czerstwość i rześkość piękneż to przywary, Przecież są przywarami. Aleś się poprawił: Już cię tron z naszej łaski siwizny nabawił. Poczekaj tylko, jeśli zstarzeć ci się damy, Jak cię tylko w zgrzybiałym wieku oglądamy, Będziem krzyczeć na starych, dlatego żeś stary. To już trzy, com ci w oczy wyrzucił przywary. A czwarta jaka będzie, miłościwy panie? |
To jest źle, że Poniatowski nie jest obcokrajowcem, ale też kolejną jego wadą jest młodość. Szlachta uważa, iż na tronie powinien zasiadać ktoś siwy i pomarszczony, czyli doświadczony życiowo. Król ma dopiero 30 lat, nie ma siwizny i zmarszczek. Poeta ironizuje mówiąc, iż w zmarszczkach i siwej brodzie mieszka mądrość i talent, bo przecież nie wiek jest gwarancją mądrości. Mimo młodego wieku Stanisław ma już siwe włosy z powodu zmartwień. Gdy król zestarzeje się, wtedy szlachta będzie wytykać mu starość. To już 3 wady, jakie wymienił poeta, jaka będzie czwarta? – pyta retorycznie, bo zna odpowiedź. |
O sposobie rządzenia niedobre masz zdanie. Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym; Wszystko ci się coś marzy o tym wieku złotym. Nie wierz bajkom! Bądź takim, jacy byli drudzy. Po co tobie przyjaciół? Niech cię wielbią słudzy. Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją. Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją? Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb. a będziesz wielkim; Tak się wsławisz, a przeciw nawałnościom wszelkim Trwale się ubezpieczysz. Nie chcesz? Tym ci gorzej; Przypadać będą na cię niefortuny sporzej. Zniesiesz mężnie – cierpże z tym myślenia sposobem; Wolę ja być Krezusem aniżeli Jobem. Świadczysz, a na złe idą dobrodziejstwa twoje. Czemuż świadczysz, z dobroci gdy masz niepokoje? Bolejesz na niewdzięczność – alboż ci rzecz tajna, Że to w płacy za łaski moneta zwyczajna? Po co nie brać szalunku starostw, gdy dawano? Po tym ci tylko w Polszcze króle poznawano, A zagrzane wspaniałą miłością ojczyzny, Kochały patryjoty dawce królewszczyzny. |
Król nie jest przeciętnym człowiekiem, to jest urząd, więc nie powinno mu zależeć na tym, aby poddani go kochali. To są jakieś marzenia króla, aby swoim panowaniem nawiązać do złotego wieku panowania Bolesława Chrobrego.
Krasicki z ironią pyta, po co królowi przyjaźń poddanych, oni powinni się go raczej bać, wówczas będzie wzbudzał respekt i będą go poważać. Powinien „zdzierać i gnębić” poddanych, a wówczas zdobędzie sobie uznanie. Takie postępowanie przysporzy mu majątku, a lepiej być bogaczem/Krezusem niż Hiobem/nędzarzem. Król za dużo rozdaje/świadczy, ale mimo to spotyka się z niewdzięcznością. Krasicki radzi mu, aby brał wszelkie tytuły i starostwa – majątki ziemskie, a nie rozdawał dóbr królewskich, bo i tak nie wzbudzi to miłości ludzkiej. |
Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych, I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych. Żaden się naród księgą w moc nie przysposobił: Mądry przedysputował. ale głupi pobił. Ten. co niegdyś potrafił floty duńskie chwytać – Król Wizimierz – nie umiał pisać ani czytać. Waszej królewskiej mości nie przeprę, jak widzę; W tym się popraw przynajmniej, o co ja się wstydzę. Dobroć serca monarchom wcale nie przystoi, To mi to król, co go się każdy człowiek boi, To mi król, co jak wspojżrzy, do serca przeniknie. Kiedy lud do dobroci rządzących przywyknie, Bryka, mościwy królu, wzgląd wspacznie obróci: Zły, gdy kontent, powolny, kiedy się zasmuci. Nie moje to jest zdanie, lecz przez rozum bystry Dawno tak osądziły przezorne ministry. Wiedzą oni (a czegoż ministry nie wiedzą?), Przy styrze ustawicznie, gdy pracują, siedzą, Dociekli, na czym sekret zawisł panujących. Z tych więc powodów umysł wskroś przenikających, Nie trzeba, mości królu, mieć łagodne serce: Zwycięż się, zgaś ten ogień i zatłum w iskierce! Żeś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę, I ja się z ciebie gorszę, i satyry piszę. Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę, Za to, żeś się poprawił, i ją cię pochwalę. |
Król kocha księgi i szanuje ludzi wykształconych. To poważna wada. Powinien porzucić „zabałamuconych mędrków” – wulgarnie o: rozpieszczanych przez króla uczonych. Ironicznie poeta wyraża się o nauce, która nikomu, żadnemu narodowi nie dała żadnych dóbr – bo jest zupełnie odwrotnie.
Ponadto król jest za dobry. Naród powinien bać się króla a nie kochać go. Samo jego spojrzenie powinno budzić grozę, przenikać do serc poddanych. Kiedy naród przywyknie do dobrego serca władcy, to wówczas przestanie go słuchać. Dobroć jest odwracana i rozumiana często jako słabość. To nie jest zdanie Krasickiego, ale ministrów, którzy wiedzą wszystko – aluzja do cechy zarozumialstwa ministrów. Oni zgłębili te i inne sekrety władzy, a teraz doradzają królowi. Na zakończenie poeta prosi króla, aby rzeczywiście porzucił model dobrego władcy, a stał się tyranem, aby się poprawił, wówczas Krasicki będzie go chwalił. |
Zawiść i zazdrość, ale przede wszystkim głupota przeraża
Do przemyślenia
Satyra została napisana wierszem ciągłym, 13-zgłoskowcem z rymami żeńskimi sąsiednimi. „Do króla” Ignacego Krasickiego to satyra na polską szlachtę. Zarzuca ona królowi Stanisławowi, że: nie pochodzi z rodu królewskiego, był wcześniej zwykłym szlachcicem, jest Polakiem, jest za młody, za dobry dla poddanych i za mądry.
W istocie wymieniane wady są zaletami, ale szlachta uznaje je za wady. Czy obcokrajowiec może bardziej kochać Polskę niż Polak? Czy rzeczywiście pochodzenie z królewskiego rodu daje gwarancję, że potomek jest genialnym władcą? Czy zarzut jakoby Poniatowski został wybrany przez szlachtę na króla, a teraz szlachta swój wybór krytykuje, nie przemawia za złą oceną szlachty?
Czy mądrość króla i dobroć dla poddanych są cechami, za które należy kogokolwiek, więc i króla potępiać? Wiersz jest pełen ironii i w zasadzie szydzi, jest satyrą ukazującą wady szlachty: egocentryzm, brak patriotyzmu, zacofanie intelektualne, rozprężenie – brak szacunku do prawa i władzy, sobiepaństwo, zawiść i zazdrość. Krasicki należał do obozu reform, chciał zmienić polską rzeczywistość, ale… tak oczekiwana reforma, Konstytucja III Maja przeraziła sąsiadów i skończyło się na rozbiorach Polski. Okazało się po raz kolejny, że szlachta polska jest mocna w politykowaniu i swawolach, z patriotyzmu niestety nie zdała egzaminu.
Życiowe inspiracje
Często bywa, że wykorzystujemy ludzi dobrych, okazujących nam pomocną dłoń i nie pamiętamy, co to jest wdzięczność. W szkole na przykład podziwiasz nauczycieli wrzeszczących i terroryzujących uczniów, mawiasz: „Ten to potrafi utrzymać dyscyplinę”, a zupełnie nie zauważasz nauczycieli spokojnych, otwartych, dobrych i wyrozumiałych – w nagrodę masz dla nich obojętność i pychę, nie doceniasz, ile dla Ciebie robią. Podobnie gdy rodzice pozwalają Ci na dużo, sądząc, że masz rozum i myślisz, uważasz wówczas, że możesz nawet „wejść im na głowę”. A nie powinno być tak.
Zawsze wtedy, gdy zakładasz, że drugi człowiek jest słabszy lub głupszy niż Ty, jesteś w błędzie i staczasz się do roli krytykanta, zwykłego głupka. I jeszcze coś: czy doceniasz mądrość swojego ojca i matki, nauczyciela, księdza, posła, premiera, sąsiada? „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” – to maksyma polskiej szlachty w baroku.
Współcześnie dla Polaka, młodego i starego, każdy inny Polak to głupiec. Każdemu Polakowi też wydaje się, że mógłby robić coś lepiej od tego, kogo krytykuje. W krytykowaniu i obelżywych ocenach innych ludzi jesteśmy mistrzami. A może to już przeszłość? Poznaj informacje o epoce pisaniu w internecie: Internet, my – Simsy i Ja – najmądrzejszy.
Najwięcej mają skromni ludzie, najmniej pazerni i zachłanni